Nasze punkty:   Warszawa Zdziechowskiego   Warszawa Skolimowska   Wrocław Polaka

Wyniki wyszukiwania

Lekki rower elektryczny – czy to możliwe?

Odpowiedź na to pytanie zależy od tego, jak dokładnie je postawimy. Czy możliwe jest zrobienie lekkiego roweru, który jest elektryczny? Na tę chwilę nie. Czy możliwe jest zrobienie ebike’a, który będzie się wyróżniał wagą na tle konkurencji? Tak. Bzen Milano, o którym będzie dziś mowa, waży 14 kg. Jak na rower elektryczny to waga piórkowa. A jak na rower? Jest oczywiście zdecydowanie cięższy od całej naszej oferty, która kręci się wokół 10 kg. To jednak znacznie lepszy wynik od większości holenderek i przeciętny dla typowych rowerów miejskich lub rowerów crossowych. Biorąc to pod uwagę, nie bałbym się określenia „lekki rower elektryczny”.

Milano możesz kupić w naszym sklepie internetowym!

I właśnie dlatego zainteresował nas na tyle, że zaopatrzyliśmy się w jeden egzemplarz, aby zobaczyć, czy elektryk w mieście ma sens. Eksperyment o tyle ciekawy, że duża część naszego zespołu ma do elektryków nastawienie co najmniej sceptyczne, a filozofia Antymaterii stawia w pierwszej kolejności na prostotę. Trudno jednak ignorować rynkowe trendy, a te są wyraźne – ebike’ów jest i będzie znacznie więcej. A rowery elektryczne marki Bzen zdecydowanie różnią się od typowych.

Bzen

Bzen – o marce

Ta niewielka manufaktura z Belgii ma w ofercie jedynie trzy modele. Testowanego przez nasz Milano – miejskiego singla o zwartej, właściwie sportowej geometrii, Amsterdam – miejską damkę, oraz Brussels – rower crossowy z zewnętrzną przerzutką. Wszystkie je łączy lekka aluminiowa rama. Co ciekawe, ramy Bzen są produkowane ręcznie w… Polsce, a konkretniej na Śląsku. Producent chwali się też, że wiele innych elementów, (w tym cała elektronika) wytwarzane jest w Europie. Akumulatory nie są duże – zapewniają do 60 km zasięgu, choć opcjonalnie można dopłacić za bardziej pojemną wersję. Nadal jednak jasno widać, że ich miejscem przeznaczenia jest miasto, nie długie wycieczki. Wszystkie rowery za niewielką dopłatą można doposażyć w bagażnik, nóżkę, błotniki. Fenomenalne oświetlenie jest w standardzie.

Bzen Milano od strony technicznej

Na pierwszy rzut oka ten lekki rower elektryczny nie wyróżnia się niczym specjalnym. Jednokolorowa rama, brak ogromnych napisów – duży plus za dojrzałość w wykończeniu. Na wyróżnienie zasługuje też karbonowy widelec. Większość standardowego wyposażenia to podstawowe, ale sprawdzone komponenty, którym można zaufać. Widać, że jakość jest na pierwszym miejscu i nie szukano tu cięć o kilka euro na korbie czy oponach, co niestety nie jest oczywiste dla wszystkich producentów. Błotniki to SKS – klasa sama w sobie. Bagażnik wyraźnie inspirowany jest Tubusem, a to dobry przykład. Sakwa na laptopa będzie tu pasować jak znalazł. Hamulce tarczowe to w rowerze elektrycznym wyposażenie obowiązkowe i znowu świetny wybór – Shimano M315 to niedrogi, a świetnie działający zestaw który, bez problemu radzi sobie z Milano.

Bagażnik

Rower elektryczny na pasku

To, co zdobyło u nas ogromnego plusa, to brak łańcucha. Milano to rower na pasku, i to nie byle jakim. Nasz ulubiony Gates Carbon Drive rozwiązuje ogromną zmorę elektryków (choć głównie tych z centralnym napędem) – szalone tempo zużywania łańcucha. Pasek starczy na bardzo długo, nie mówiąc o innych zaletach – jest cichy, nie wymaga oliwienia, rzadziej trzeba go naciągać. No i z pewnością nie pobrudzi nogawki eleganckich spodni. Strzał w dziesiątkę!

Rower ma dużo fabrycznych opcji doposażenia i lakierowania. Można go też kupić z tradycyjnym, 9 biegowym napędem Shimano, ale uważamy, że byłoby to zmarnowanie potencjału. Jedyny, choć dla niektórych spory problem, jaki widzimy, to rozmiarówka. Dostępne są dwa rozmiary: M(56 cm) i L (57). Dość nietypowa geometria (wbrew pozorom L jest znacznie większe), wynika zapewne z przyczyn finansowych i logistycznych niewielkiej manufaktury. Choć skromna oferta jest całkowicie zrozumiała, to zapewnienia, że rower z podsiodłówką o długości 56 cm nadaje się dla osób o wzroście od 160 do 175 cm, włożyłbym między bajki. Testowany rower to właśnie M i był akurat na Rafała, który ma prawie 180 cm wzrostu.Bzen Milano

Elektryka w elektryku

Układ napędowy, pomijając pasek jest dość standardowy: silnik w tylnej piaście, czujnik momentu obrotowego w suporcie, bateria w rurze ukośnej. Sterowanie odbywa się z centralki na kierownicy oferującej 5 poziomów wspomagania. Choć cała elektronika produkowana jest na naszym kontynencie, to elektryka już nie. Nie znaczy to, że jest złej jakości – powtórnie belgijska marka postawiła na sprawdzone rozwiązanie i trudno się do czegokolwiek przyczepić. Silnik to Bafang o mocy 250 W spięty z 36-woltową baterią. 7 amperogodzin i 252 watogodziny nie są powalającym wynikiem, ale pozwalają na zachowanie kompaktowej wielkości a przede wszystkim niskiej wagi. W praktyce przekłada się to na 35-60 kilometrów zasięgu w zależności od terenu i wybranego trybu. Istnieje też opcja dopłaty za baterię o pojemności 382 Wh. Cały układ jest wodoodporny, a producent zaleca ładowanie przy 50 procentach zużycia, czyli przy dojazdach do pracy – codziennie lub co dwa dni.

Ostatnim elementem elektryki jest… oświetlenie. A to zdecydowanie zasługuje na uwagę. Jest mocno zautomatyzowane. Nie tylko wyposażono je w czujnik zmroku, ale też wyłącza się automatycznie podczas postoju i włączy gdy ruszamy. Oczywiście można też obsługiwać je manualnie. Prawdziwą gwiazdą jest jednak przednia lampka – to prawdziwy halogen, którego moc jest porównywalna z markowymi produktami za kilkaset złotych. Spokojnie poradzi sobie poza miastem, w zupełnej ciemności oświetlając drogę. Tylne oświetlenie jest zintegrowane ze sztycą. Wygląda i świeci świetnie, ale ma pewną wadę – diody wystają poza obwód rurki. Jedno nieuważne opuszczenie siodła w dół i elegancko skosimy wszystkie diody. Nie jest to problem na co dzień, ale rynek pokazuje, że można go uniknąć.

Lekki rower elektryczny – jak to jeździ?

Zaskakująco dobrze. Przede wszystkim jest sztywny i zwrotny. W przeciwieństwie do większości dostępnych rowerów elektrycznych Milano ma bardzo zwartą geometrię o wyraźnie sportowym zacięciu. Sylwetka kojarzy się z MTB, choć nie ekstremalnym. To powoduje, że rower jest bystry i zwrotny, prowokujący do depnięcia w pedał – dla nas to ogromny plus. A jak przy deptaniu jesteśmy, to pora przejść do wspomagania elektrycznego. Właśnie wspomagania, bo Bzen Milano nie jest elektrycznym potworem, który będzie jechać za Ciebie. Raczej będzie Ci dyskretnie, aczkolwiek wyczuwalnie pomagać.

Lekki rower elektryczny

Brak tu tak charakterystycznego dla wielu ebike’ów kopnięcia silnika elektrycznego, połączonego często z irytującym opóźnieniem. Na każdym ustawieniu silnik włącza się płynnie i dawkuje moc stopniowo. Dzięki temu rower prowadzi się bardzo przewidywalnie i naturalnie. To bardzo pozytywne zaskoczenie, bo do tej pory taka praca była zarezerwowana dla zdecydowanie droższych systemów z centralnym silnikiem, a i te ustawione są często agresywnie. Jak widać można – chapeau bas! Regulacja wspomagania jest pięciostopniowa i pozwala dobrać je wedle preferencji. Co ważne, to nie jest po prostu regulacja mocy silnika – możemy „dopalić” sobie przyspieszenie albo skupić się na utrzymaniu wyższej prędkości, oczywiście da się też osiągnąć kompromis. Widać, że nad doborem krzywych przyspieszenia programiści spędzili sporo czasu. Komputer sterujący jest estetyczny, a co najważniejsze intuicyjny w obsłudze.

Jedną z głównych zalet centralnych silników nad tymi w piaście jest lepsze rozłożenie masy. W przypadku Milano jest to niestety widoczne przy noszeniu roweru po schodach – tylne koło mocno ciągnie w dół i nieco utrudnia życie. Ma to jednak niespodziewaną zaletę. Otóż elektryka można bardzo prosto postawić do pionu, co niezwykle ułatwia jazdę windą i dla odmiany jest przyjemniejsze niż przy rowerach z silnikiem przy suporcie. Coś za coś. Niestety masa tylnej piasty jest też odczuwalna na nierównościach – mocno czuć uderzenia, które wyraźnie zwalniają rower. Na szczęście dodatkowa moc pozwala nadrobić takie zaległości.

Podsumowanie

Lekki rower elektryczny nie tylko jest jak najbardziej realny, ale jest fajniejszy, niż można by się spodziewać. Naszym zdaniem wynika z tego, że nadal jest rower. Tak, ma silnik elektryczny, który sprawi, że w garniturze przejedziesz 15 km do pracy i się nie spocisz. Jednak w przeciwieństwie do większości konkurencji został zaprojektowany tak, aby pedałowanie było jak najprzyjemniejsze, a nie po to, aby tego pedałowania unikać. Jadąc ścieżką rowerową, nie ma się wrażenia, że odstaje się od innych rowerzystów lub jest się nie na miejscu. To świetny wybór na codzienne dojazdy dla tych, którzy potrzebują lub zwyczajnie chcą mieć pod nogą nieco więcej mocy, ale zachować przyjemność i wygodę, jaką daje prawdziwy rower.

My jesteśmy już mniejszymi sceptykami (nawet nastawiony negatywnie Rafał nie krył podziwu dla kultury jazdy i prowadzenia się), choć nadal preferujemy tradycyjne rowery bez silników. Milano jest dostępne w naszym sklepie przy Skolimowskiej i można na nim pośmigać, oczywiście jak tylko sytuacja epidemiologiczna się uspokoi. Chętnie odpowiemy też na wszystkie pytania z nim związane.

Lekki eBike

Kliknij aby ocenić ten wpis
[Suma: 0 Średnia: 0]

10 odpowiedzi na “Bzen Milano – lekki rower elektryczny na pasku”

  1. Virtus pisze:

    Rozmiar L (57) jest dla ludzi o jakim wzroście?

    • Maciej Ataman pisze:

      Producent podaje zakres 175-190 cm wzrostu. Jeżeli jednak jest Pan blisko skrajnych wartości, to zdecydowanie warto przymierzyć się przed zakupem.

  2. Virtus pisze:

    Rozmiar L (57) jest dla ludzi o jakim wzroście?

  3. sfdg pisze:

    1. jest hamowanie z odzyskiem energii? silnik w piaście także…
    2. amorek z przodu – mamy 21 wiek – to podstawa nawet w rowerze miejskim skoro byle nic nie warta hulajnoga ma
    3. uchwyt na smartfona – proste tanie wygodne i ladowanie

    • Maciej Ataman pisze:

      1. Niestety, na to musimy jeszcze nieco poczekać 🙁
      2. Absolutnie się nie zgodzę – do miasta zdecydowanie nie warto, a waży. Przy szerokich oponach i karbonowym widelcu nawet w MTB używa się nieraz sztywnego widelca. A hulajnodze akurat jest potrzebne ze względu na bardzo, bardzo małe kółka 🙂
      3. Prawda

  4. Edna pisze:

    Do rowerów elektrycznych ja mam Rubbee, spoko sprawa.

  5. wujek janusz pisze:

    Widziałem go właśnie na żywo – naprawdę wow! Nie wiem jak jeździ ale wygląda zajefajnie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *