Nasze punkty:   Warszawa Zdziechowskiego   Warszawa Skolimowska   Wrocław Polaka

Wyniki wyszukiwania

To słowo ostatnio niezwykle modne i instagramowe. „Uprawiam bikepacking” brzmi dumnie, jest świetnym conversation starterem, a i w CV wygląda niezgorzej. To trochę tak jak z bieganiem i joggingiem. Inna jakość. A tak serio, wyraz ten ma całkiem sporo sensu i opisuje świetną aktywność. Wyprawa rowerowa reprezentuje to, co w rowerach kocham najbardziej, czyli niezależność, wolność i życie we własnym tempie. W tym artykule spróbuję przybliżyć Wam, czym różni się bikepacking od niedzielnej wycieczki rowerowej, jakie rowery się do niego najlepiej nadają i czy potrzebny jest jakiś specjalistyczny sprzęt. Zapraszam i polecam!

Podróże rowerowe to nic nowego

Oczywiście pomysł pod tytułem „biorę rower, namiot i mielonkę” istniał, od kiedy rowery miały łańcuchy i dwa koła równej wielkości. Taką podróż przepięknie opisał choćby Andrzej Bobkowski w zdecydowanie godnej polecenia książce „Szkice Piórkiem”. Dzisiejszy backpacking oprócz ładnej nazwy różni się przede wszystkim mniejszą dozą improwizacji. Nowoczesny sprzęt jest łatwo dostępny i lżejszy, a co za tym idzie, przystępność hobby zwiększa się. To fajne (oczywiście wiadomo, że kiedyś to było i tylko najtwardsi dawali radę). Technologia ułatwia też planowanie podróży, a mnóstwo przykładów pokazuje, że rowerem można objechać zarówno osiedle, jak i kontynent. Dlatego wyprawa rowerowa przestała być już „szaleństwem” i ekstrawagancją, a stała standardowym, a jednocześnie wciąż ekscytującym sposobem spędzania czasu. Dlaczego?

bikepacking
Nasze gravele polecają się do obładowania.

Bikepacking to przede wszystkim niezależność

Jedziesz swoim tempem, z nikim się nie ścigasz. Ze znajomymi lub samotnie. Nie uzależniają Cię hotele czy inne pola namiotowe. Nic dziwnego, że pandemia i związany z nią lockdown wyraźnie wpłynęły na wzrost zainteresowania tą formą kolarstwa. Biekpacking można było uprawiać bez problemu i wielu ludziom weszło to w krew. W rowerowym tempie idealnie poznaje się świat, można się odciąć od cywilizacji i wyciszyć. Czasem tylko na dzień czy dwa, a czasami na wiele miesięcy. Do tego rower jest stosunkowo prosty do naprawy w razie ewentualnej awarii i niedrogi w utrzymaniu. W przeciwieństwie do samochodu bez problemu pojedzie też w lesie, ścieżce przy morzu czy polanie. Przynajmniej jeśli ma odpowiednie opony. 😉

Co warto mieć ze sobą i jak to spakować

Przede wszystkim podstawowe narzędzia i części do ogarnięcia roweru w razie potrzeby. Dętki, łyżki do opon i pompka do podstawa. Ja jeszcze radzę wziąć niewielki skuwacz do łańcucha, olej i multi tool. Trytytki to dobry wybór na każdą wyprawę. 🙂 Jak chcecie być gotowi na wszystko, to niegłupie będzie też zabranie zapasowego haka przerzutki. Pamiętaj, że bikepacking to walka o masę przedmiotów, które musisz targać. Z tego powodu ogromny zestaw narzędzi nie jest najlepszym pomysłem.

Część rowerowa za nami, teraz czas na spanko i przeżycie. Gdzieś mieszkać trzeba, ale niekoniecznie musi to być namiot. Problem z nimi polega na tym, że większość swoje waży. Lekkie i kompaktowe modele są dostępne, ale trzeba przygotować się na to, że nie będą tanie. Bardziej przystępną alternatywą będzie hamak albo płachta biwakowa, czyli de facto pokrowiec na śpiwór. Blisko natury. 🙂 Poza tym śpiwór, karimata i temat noclegu mamy załatwiony.

Bikepacking w Polsce
Jedziesz po swojemu

Do podgrzewania mielonek (lub ich wegańskich odpowiedników) i innych pyszności przyda się niewielka kuchenka turystyczna z zapasem paliwa i garnuszkiem. Jeszcze kubek, sztuciec i dobry nóż. Trochę ciuchów na różną pogodę (przygotuj się na częste pranie), rezerwowy powerbank, prowiant na początek i można ruszać. Doświadczeni turyści wymieniają także keczup Tortex umożliwiający bezbolesne przełknięcie biwakowych delikatesów. Radziłbym też zabrać gaz pieprzowy. Nigdy nie wiadomo, kogo i co spotkamy.

Sakwy do bikepackingu

Gdzie to wszystko spakować? Do sakw, sakiewek i sakwuni. Moda na bikepacking na szczęście przełożyła się na wsyp tego typu sprzętów, a jednocześnie obniżenie ich cen w związku z konkurencją. Zazwyczaj podstawowy zestaw to sakwy zawieszane na bagażniki. Wiele rowerów można wyposażyć także w te montowane z przodu, co daje naprawdę dużo miejsca. Jeśli nie ma takiej możliwości, to nic straconego. Torby wypełniające główny trójkąt ramy też dają radę, podobnie jak usztywnione, długie sakwy mocowane pod siodłem. Do tego zwijana torba na kierownicę i mamy komplet. Pamiętaj jednak, że przy małych ramach zmieszczenie niektórych sakw może być problemem!

Sprawdź sakwy do bikepackingu w naszym sklepie!

Jaki rower do bikepackingu będzie najlepszy?

Nie ma tu ograniczeń ani przepisów. U zarania dziejów królowała szosa i pokrewne konstrukcje (raczej z braku sensownych alternatyw niż z wyboru), potem nieśmiało pojawiały się rowery turystyczne. Lata osiemdziesiąte i dziewięćdziesiąte to czas dominacji roweru górskiego do wszystkiego, z resztą do dzisiaj wielu podróżników używa właśnie ich lub modeli trekkingowych. Natomiast gatunkiem, z którym bikepaking jest dziś najczęściej utożsamiany, jest gravel.

A jeszcze jest miejsce na sakwy. Inna sprawa, że znacząco pogarszają one prowadzenie, więc nie zawsze więcej znaczy lepiej.

Trudno stwierdzić, czy eksplozja popularności graveli napędziła bikepaking, czy może na odwrót, faktem jednak jest, że jedno i drugie idzie ze sobą w parze. Czemu? Bo to idealny rower na długie dystanse. MTB to z założenia konstrukcja do szybkiej, agresywnej jazdy, która szybko potrafi zmęczyć. Poza tym na asfalcie jest nieefektywny. Trekkingi mają więcej sensu, ale są ciężkie i powolne. Tymczasem gravel wskakuje pomiędzy z szosowym rodowodem, wygodną kierownicą pozwalającą na często zmiany pozycji i szerokimi oponami. Geometria nie jest dziadkowa, ale oszczędza plecy. Można zasuwać i po asfalcie i po błotku. Dodajmy jeszcze dostępność modeli na stalowych ramach pochłaniających drgania i już wiemy, czemu niemal wszystkie gravele mają milion punktów montażu na ładunki.

A więc bikepacking tylko na gravelu?

No jasne, że nie! To po prostu świetny wybór do wielu tras, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby objuczyć Twój rower i ruszyć w drogę. Znam ludzi, którzy montowali sakwy z namiotami do ostrego koła albo jechali z Warszawy nad morze na marketowcu wyciągniętym z piwnicy. To także kwestia indywidualnych preferencji – niektórzy chcą sobie w międzyczasie polatać ostrzej po lesie na góralu albo zwyczajnie… go wolą. Jeśli cenisz wyprostowaną pozycję, wtedy trekkingi i crossówki polecają się. Ciekawą opcją są też rowery paskowe, proste w obsłudze i wytrzymałe. Grunt, że dostosowanie roweru nie jest trudne. Nawet jeśli nie masz mocowania na bagażnik, jest mnóstwo adapterów, mocowań na sztycę itp. Bikepacking jest dla każdego! 🙂

Kliknij aby ocenić ten wpis
[Suma: 2 Średnia: 5]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *