Nasze punkty:   Warszawa Zdziechowskiego   Warszawa Skolimowska   Wrocław Polaka

Wyniki wyszukiwania

Spis treści

Już za chwilę bo 7-8 września w Muranowie Bike Days Festival, którego partnerem jest nasza firma. Zanim pojawią się szczegółowe informacje udało mi się namówić na rozmowę jednego z twórców imprezy (poza moim rozmówcą – Michałem Wekslerem są to Karol Gołaj i Paweł Majka)

[Przemek (Janusz) Żebrowski] Spotkaliśmy się na targach w…Berlinie by porozmawiać o imporcie, przynajmniej tymczasowo, waszej imprezy z Wrocławia do Warszawy. Ale powiedz co właściwie robiliście w stolicy Niemiec?

[Michał Weksler] O imporcie nie ma na razie mowy :), dobrze nam bardzo we Wrocławiu, tu żyjemy i jeździmy. Oczywiście wspaniale jest mieć perspektywę pojawienia się w innych miastach i bardzo cieszymy się, że dzięki Wam, możemy podzielić się dobrem filmowo rowerowym w Stolicy.

Natomiast na Berlinerfahradshau jeździmy już od 4 lat. Na początku to były wycieczki-przygody, zbieraliśmy się paczką znajomych, ładowaliśmy rowery do samochodów i na kilka fur zmierzaliśmy do stolicy Niemiec. Pamiętam, że mieliśmy nasze wlepki, które rozkładaliśmy w różnych miejscach targów. Chcieliśmy wypromować festiwal, a także zobaczyć, w którą stronę rozwija się i zmierza świat rowerowo lifestylowy w Europie. Czy jest w nim szansa na kino? Ja uwielbiałem (i dalej to robię) zbierać różne wlepy ze stoisk Suicycle czy 8 barów. Od dwóch lat jesteśmy na BFSie ze stoiskiem, okazało się, że nasza wcześniejsza obecność została zauważona i zaowocowała współpracą, która dała nam szansę, na wystawienie się podczas kolejnych targów.

Dzięki temu poznaliśmy jeszcze więcej ludzi ze świata rowerowego, a ja miałem szansę na obejrzenie kilku filmów oraz nawiązanie kontaktów z kolektywami rowerowymi produkującymi filmy. To przełożyło się na dalszą współpracę i przyjaźń. Taką historię ma właśnie film Maybe Die, który pokażemy podczas seansu w Warszawie. Berlinerhahradshau to dobre miejsce, by pokazać, że takie inicjatywy, jak festiwale filmów rowerowych, mają się dobrze. Zachęcamy zwiedzających do przyjazdu do Wrocławia – i to się dzieje! Wyobraź sobie, że co roku, od 4 edycji, mamy stałą grupę cyklistów z Berlina, którzy wsiadają na rowery w niedzielę lub poniedziałek i niespiesznie zmierzają do stolicy Dolnego Śląska, by zdążyć na otwarcie w czwartek. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to być może w 2019 roku, uda nam się zorganizować kino podczas targów w Berlinie, bardzo byśmy chcieli, kto wie jak się to wszystko potoczy.

Skoro myślicie już o podboju Europy to powiedz proszę jak wyglądała pierwsza impreza?

Dobrze pamiętam ten dzień, to był 11 maja 2013 roku, wspólnie z chłopakami z fundacji (Pawłem, Kubą i Karolem), którą tworzymy, zorganizowaliśmy w Kinie Nowe Horyzonty jednodniowy pokaz 3 filmów: Murder of Curiers,  Line of Sight i Hit them in the mouth – o Bike Polo. Ten ostatni w końcu poleciał w oryginale, bo z Pawłem w noc poprzedzającą projekcję, siedzieliśmy u mnie na chacie i próbowaliśmy tłumaczyć dialogi, a pioruńsko dużo gadali i w końcu nad ranem poddaliśmy się. To chyba była nasza pierwsza mega zajawka, zobaczyć, że na pokaz przez nas zorganizowany, przychodzą ludzie, których to naprawdę interesuje.

To był czas, kiedy Murder of Curiers był tytułem bardzo kultowym i wszyscy chcieli go zobaczyć, nie było szans obejrzenia go w sieci (całe szczęście) i dzięki temu, wspólne, kolektywne oglądanie było jedynym rozwiązaniem. Z tym tytułem łączy się też ważna historia. Każdy, kto występował do producentów o możliwość projekcji tego tytułu, zaręczał i obiecywał, że nikomu nie udostępni otrzymanej kopii oraz że odbędzie się w danym czasie tylko jeden pokaz – i rzeczywiście tak było. To zaufanie w świecie filmowo rowerowym jest podstawą, już nie tylko w biznesie, ale w wymiarze ludzkim. Cieszy nas fakt, że filmowcy nam ufają i mogą na nas polegać.

Każdy szanujący się fan kina, który szuka czegoś więcej niż hollywoodzkiej sieczki przynajmniej słyszał o Złodziejach rowerów de Sici, przychodzą ci do głowy inne tytuły z kinowej klasyki gdzie rower bywa tak ważny jak bohater ?

Tak, znowu się trochę odwołam do programu filmowego poprzednich edycji Bike Daysów. W 2016 roku mieliśmy mega przyjemność pokazywać film American Flyers z młodziutkim Kevinem Costnerem w roli głównej. Innym tytułem był nagrodzony Srebrnym Niedźwiedziem na Berlinale (2011) film Rower z Pekinu historia o przyjaźni i miłości z rowerem w jednej z ról głównych. Ale takich klasyków z jednośladem na pierwszym planie jest więcej. Warto wspomnieć Quicksilver z Kevinem Baconem, jako ex-maklerem, który próbuje swoich sił, jako kurier rowerowy. Innym, ciekawym klasykiem, jest BMX Bandits –  australijska produkcja w której zadebiutowała Nicole Kidman, aż trudno w to uwierzyć, że kariera Kidman zaczęła się od trików na bmxie J

Wiadomo, że filmy rowerowe to kategoria dość pojemna. Spróbujesz zaproponować czy i jak podzielić je na podgatunki ? Czy jakiś nurt tego kina rozwija się szczególnie mocno ?

Rzeczywiście, jeśli chodzi o produkcje rowerowe, to możemy je podzielić na kilka kategorii. Zacznę od poświęconej kulturze ostrego koła i kurierom rowerowym. Swego czasu powstawało całkiem sporo krótkich metraży i dokumentów a nawet fabuł na ten temat. Był (i jest) to nadal nośny temat, który filmowcy w różny sposób chcą zapisać. Inną grupę stanowią filmy społeczne, pokazujące siłę, jaką ma rower w zmianach zależności międzyludzkich, w obszarze osobistym, lokalnym i globalnym – przyznam, że jest to jedna z moich ulubionych kategorii. Kolejnym zbiorem tematycznym są obrazy sportowe, bardzo często mamy do czynienia z opowieścią o znanym kolarzu lub grupie kolarzy, którzy biorą udział w ważnym wyścigu (powiedzmy Tour de France, Giro di Italia itd.)

Przyglądamy się ich zmaganiom, podglądamy przygotowania, oglądamy wyścig od kuchni. To bardzo spektakularna kategoria filmowa, pełna emocji i zwrotów akcji, te filmy trzymają w napięciu, jak nie jeden niezły thriller. I chyba najpojemniejsza grupa filmów  – filmy podróżnicze właśnie. To najbardziej uniwersalna dziedzina, bo może pomieścić wszystkie wcześniej wymienione kategorie i jednocześnie są przystępne w odbiorze. Przecież każdy z nas, rowerzaków, lubi wybrać się na fajną wycieczkę, tak samo jak lubimy je oglądać na dużym ekranie, zwłaszcza, że często prezentowane historie zapierają dech w piersiach.

Michal Weksler Bike Days Festival

Fenomen popularności rowerów to domena przede wszystkim Europy ale wiele ciekawych filmów pochodzi z innych części świata. Czy da się coś powiedzieć o geografii takiego kina ?

To super pytanie, przyznam, że wcześniej nie zwróciłem na to szczególnej uwagi. Współczesna kinematografia rowerowa poniekąd stała się biznesem. Prawa licencyjne do wielu filmów posiadają duże wytwórnie dystrybucyjne znajdujące się na różnych kontynentach, które w ten sposób zacierają tożsamość narodową, globalizacja namieszała również w tym obszarze. Podczas 6 letniej filmowej podróży pokazaliśmy filmy zarówno z Ameryki Północnej i Południowej, Azji oraz Afryki. Mamy na koncie też tytuły z Australii. Oczywiście najliczniejszą grupę stanowią propozycje Europejskie, czyli możemy stwierdzić, że popularność jazdy na rowerze na starym kontynencie, przekłada się na ilość produkcji.

Organizowaliście już wiele imprez z tego typu filmami. Pamiętasz produkcję, która zrobiła na Tobie największe wrażenie ? Łzy/śmiech/szok/niedowierzanie?

Tak, mam takie 2 filmy, które trzymam blisko serca i jestem dumny, że mieliśmy szansę je pokazać. Jednym z nich jest Rising From Ashes– tytuł, który zaprezentujemy podczas imprezy w Warszawie. To pełnometrażowy dokument o pierwszej kolarskiej reprezentacji Rwandy przygotowującej się do startu w Igrzyskach Olimpijskich 2012. Opowieść symbolizująca przełamanie barier i granic w sporcie zarezerwowanym dotąd dla „białych”, oraz tych wewnętrznych między skonfliktowanymi grupami etnicznymi. To film, w którym rower jest symbolem zmian, zarówno indywidualnych, jak i społecznych oraz ustrojowych. Ilekroć włączam ten tytuł, mam łzy w oczach, jest to jeden z ważniejszych obrazów, jaki udało nam się pokazać i dziękuję za jego powstanie.

O drugi film staraliśmy się ponad trzy lata, co roku wysyłając maila z zapytaniem jak idzie postprodukcja i czy uda się skończyć do festiwalu. W 2018 roku w końcu się nam udało. Piszę tu o filmie Afhgan Cycles – o drużynie cyklistek z Afganistanu, które dzięki swojej odwadze i determinacji, zmieniały tło kulturowe kraju zdominowanego przez mężczyzn. To film o rosnącej emancypatii kobiet.

Po pokazie Rising from Ashes zorganizowaliśmy rozmowę przez skype’a z głównym bohaterem filmu, a po Afghan Cycles widzowie mieli szansę porozmawiać z reżyserką Sarah Menzies. Niezwykle wzruszające spotkania.

Wspólnie planujemy mini-festiwal w Warszawie. Zdradzisz co planujecie pokazać ?

 

W Warszawie chcemy pokazać, naszym zdaniem, najlepsze tytuły, jakie udało nam się zgromadzić podczas 6 letniej historii Bike Days. To wybór o tyle trudny, że musieliśmy się ograniczyć do 4 bloków filmowych, czyli teoretycznie do 4 tytułów. Postawiliśmy na różnorodność, bo chcemy dotrzeć do różnych widzów a także mamy potrzebę ukazania uniwersalności tematu roweru, tak by każdy znalazł coś dla siebie. Dlatego w Piątek 7 września, naszą przygodę rozpoczynamy od dwóch super filmów, o obu już dzisiaj wspomniałem.  Jeden z nich to zapis podróży naszych hiszpańskich przyjaciół na ostrych kołach przez Japonię – Maybe Die – zdobyty podczas targów w Berlinie, przyjaźń nam bardzo kwitnie i cieszymy się, że niedługo nadarzy się okazja by się znowu spotkać. Druga propozycja w bloku, to bardzo dobrze zrealizowana opowieść o Keirinie – jednej z najbardziej wymagających i szanowanych dziedzin kolarstwa w Japonii. To filozofia życia i niezwykle elitarna dyscyplina.

Wieczorem pokażemy wspomniany wcześniej Rising from Ashes, jestem ciekawy jak warszawska publiczność odbierze ten film. Dla mnie będzie to kolejny, emocjonujący seans.

W sobotę 8 września, postawimy na kino feministyczne i zaprezentujemy film Ovarian Psychos opowiadającym o sile zjednoczenia kobiet w świecie zdominowanym przez przemoc i gangi w Los Angeles, gdzie jazda na rowerze jest dla nich antidotum na szarą i niebezpieczną rzeczywistość.

A na koniec film o kurierach rowerowych z Lozanny – Cyclique – ciekawy obraz o ludziach, którzy tak dobrze czują się w tym, co robią, że… przychodzi czas na zmiany. Szwajcarski dokument stawia pytanie, czy można być kurierem rowerowym przez całe życie?

Rower staje się ważną częścią miejskiego stylu życia. Ale jedynie w kilku miejscach na świecie stał się także ważną składową miejskiej kultury (albo subkultury). Na ile filmy mogły się, w twojej opinii, do tego przyczynić ? Masz w głowie tytuły takich pozycji gdzie miasto „gra” kluczową rolę ?

Myślę, że to idzie w drugą stronę, to filmy zaczęły podglądać zjawiska, jakie dzieją się na świecie, a wytrawni filmowcy spojrzeli na nie przez obiektyw. Mam kilka tytułów w głowie, ale nie są na tyle ważne, że warto o nich tutaj pisać. Współczesna cywilizacja wymaga poważnej debaty na temat sposobu poruszania się po mieście, tyle się przecież mówi o zrównoważonym transporcie. Wiele miast, choćby Nowy Jork, Kopenhaga, Amsterdam, Berlin czy Hamburg, to przykłady racjonalnego wykorzystania transportu rowerowego. Liczę na to, że filmy, które prezentujemy staną się pretekstem do dyskusji również na ten temat.

Dzięki za rozmowę i do zobaczenia w Muranowie !

Kliknij aby ocenić ten wpis
[Suma: 0 Średnia: 0]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *