On zmęczony wraca do domu. Wysiada z samochodu zaparkowanego przed blokiem albo jeszcze lepiej pod domem za miastem. Jest dyrektorem, inżynierem, wojskowym, policjantem działaczem lub politykiem. W każdym razie robi coś arcyważnego i ma prawo być wyczerpany po całym dniu pracy. Na stole czeka obiad. Mimo że pora jest bardziej kolacji, to rodzinny bardziej jest jednak „obiad”. Jedzenie polskie, pożywne, smaczne. Mięso, ziemniaki surówka. Jedno pytanie do dzieci: „Jak oceny w szkole?” Później zasłużony relaks, czyli gazeta, a pewnie częściej telewizja, a jeszcze częściej Internet. Choć akurat idealnie, jeśli będzie mecz i będą grać „nasi”. Mogą też być jakieś informacje. Najlepiej takie, że Polska wygrywa. Albo przynajmniej jest lepsza od innych. Chocby w licznie zakażonych na koronawirusa. Ostatecznie, że zduszono zalążki rewolucji. Niech nad Wisłą nie myślą, że lewactwo, gender czy inne odszczepieństwa od katolickiej tradycji znajdą posłuch…
Dlaczego prawica nie lubi rowerów?
Nie wiem, ilu jest w Polsce mężczyzn, którzy odnajdą się w powyższym opisie. Nie wiem, ile jest Polek, które są w takim świecie odnaleźć satysfakcję. Ale taki przerysowany, hipotetyczny obraz wydaje się być marzeniem znaczącej części obywateli naszego kraju. I dopóki to się nie zmieni, to będziemy żyć w miastach, które zdominowane są przez samochody. A z nimi będziemy mieli gwarantowane korki, hałas i zanieczyszczenie powietrze. Nie wspominając o wypadkach i agresji na drogach.
Kilka lat temu, wkrótce po oddaniu do użytku zwężonej ul. Świętokrzyskiej w Warszawie, przeczytałem dłuższy tekst Rafała Ziemkiewicza. Był sfrustrowany faktem, że kilka razy musiał w wolnym tempie objechać okolice redakcji TVP, w poszukiwaniu miejsca parkingowego. Dało mu to oczywiście pretekst do utyskiwania na głupotę miejskich urbanistów. Bo przecież każdy jest w stanie stwierdzić, że jak się zmniejszy liczbę pasów, to skończy się zakorkowaniem ulicy. Ci, którzy tego nie rozumieją ulegli praniu mózgów. Za unijna pieniądze rzecz jasna. Tekstów, audycji czy wypowiedzi w tym duchu było w ostatnich latach bez liku. Dość wspomnieć byłego Ministra Spraw Zagranicznych, który w niemieckim Bildzie nagrywał się z rowerzystów i wegetarian nad Wisłą.
Antynaukowo ale emocjonalnie
Genderowi cykliści
Optymizm
Jak byłem w Berlinie to tam zatrzęsienie rowerzystów i rzeczywiście, nawet jak się spieszą to jakoś tak z uśmiechem na ustach potrafią to zrobić. U nas w Polsce jeszcze do tego daleko, ale chociaż coraz więcej ścieżek jest 🙂
Odnosząc się do głębszego kontekstu który tutaj chciałeś „przemycić” to muszę to jasno zaznaczyć- to nie jest prawica. Wiele o tym świadczy, choćby socjal – nie tu jest miejsca na dyskusje o tym, rzecz jasna. Ale fakt – władza nie myśli w ten sposób którego byśmy sobie życzyli. Władza gra spektakl na igrzyskach, czy to lewica czy prawica czy cokolwiek innego gdzieś po środku. Ale świadomość ludzi rośnie – tu jest nadzieja. Może te koronazatrzesienie wniesie ten szerszy kontekst postrzegania świata do naszego myślenia? Wielu powie – pobożne życzenia – i racja, ale ja jestem z tych co nadal widzą te miasta w których zwrócono przestrzeń publiczną mieszkańcom. Ten przekaz jest ważny- nie traćmy go i optymizmu. A Don Kichot na końcu przecież odzyskuje światłość umysłu… (w oryginale Cervantesa)