Zabezpieczenia roweru przed kradzieżą to smutna konieczność. Znikają one spod sklepów, z piwnic, a nawet spod miejsca pracy, gdzie są pozostawiane bez nadzoru przez 8 godzin. Wykorzystując do zabezpieczenia naszego roweru linkę, czyli do tej pory najpopularniejszą metodę ochronną, sądzimy, że nasz rower jest bezpieczny. Nic bardziej mylnego. Oczywiście, nie ma w stu procentach skutecznej metody, która pozwoli nas uchronić przed kradzieżą, ale na szczęście na rynku rowerowym możemy spotkać takie sposoby zabezpieczeń, które skutecznie zniechęcą, bądź odstraszą potencjalnego złodzieja.
Sprawdź zapięcia dostępne w naszym sklepie on-line
Linka rowerowa, niekoniecznie…
Tak, jak już pisałem, najbardziej popularnym zabezpieczeniem jest linka, dostępna w różnych przedziałach cenowych. Wszystkie modele łączy jednak jedno – w żaden sposób nie nadają się do ochrony naszego jednośladu, ponieważ jej przecięcie trwa od kilku do kilkunastu sekund.
Kolejne zabezpieczenie dostępne na rynku to również linka, wyposażona w tak zwane „tuleje” (na stalowej lince nawleczone są metalowe tulejki). Według zapewnień producentów wersja ta ma chronić nasz rower skuteczniej niż wcześniej opisywana linka. Mimo wszystko, w praktyce okazuje się, że złodziej z takim typem zabezpieczenia też radzi sobie bez większego problemu.
U-lock
U-lock to rodzaj zabezpieczenia, który jest w stanie już samym swoim wyglądem zniechęcić złodzieja – stalowy pałąk w kształcie litery „U”. Przekłada się go przez ramę i mocuje do wybranego elementu w miejscu, w którym chcemy pozostawić rower. Godne polecenia U-locki możemy zakupić już w granicach 100 zł. Najważniejsze jest to, aby stal, z której wykonane jest zabezpieczenie, była odpowiednio utwardzana oraz by pałąk posiadał średnicę przynajmniej 12 milimetrów.
Stary, dobry łańcuch
Następnym sposobem zabezpieczenia naszego roweru, także godnym polecenia, okazują się łańcuchy Sprawdzają się one prawie tak dobrze, jak U-locki. Solidny łańcuch zakupimy również w granicach 100 zł – wtedy producent daje gwarancję wysokiej jakości wykorzystanej stali. Elastyczność łańcucha pozwala nam na przypięcie roweru w nietypowym miejscu. Jedynym minusem zabezpieczenia (choć nie zawsze) może być jego waga (standardowo waha się ona od 2 kg do 4 kg).
Inne pomysły
Zabezpieczenia składane to z kolei ciekawy pomysł na tle innych rozwiązań. Tego rodzaju zabezpieczenie posiada składające się panele, które łączą ze sobą nity. Elastycznością możemy je porównać do łańcucha, dzięki czemu możemy przypiąć rower w dowolnym miejscu. Zabezpieczenie po złożeniu zajmuje bardzo mało miejsca, a wagowo nie przekracza 2 kg. Niestety, pomimo tylu zalet, możemy spotkać się z sytuacją przecięcia nitów przez złodzieja, choć na pewno ten rodzaj zabezpieczenia jest zdecydowanie mniej zawodny niż linki.
Dodatkiem do zabezpieczenia roweru może być również blokada na tylne koła. Nie polecam stosować jej w roli jedynego źródła ochrony roweru, ale świetnie sprawdzi się jako dopełnienie do tego zabezpieczenia, które aktualnie posiadacie. Blokada obejmuje obręcz oraz oponę, co uniemożliwia jazdę na rowerze.
Zabezpieczenia roweru są oczywistym wyposażeniem, dlatego proponuję zapatrzyć się w nie niezwłocznie po zakupie ukochanego jednośladu. Z wszystkich wyżej wymienionych, naprawdę polecić mogę zabezpieczenia typu U-lock oraz łańcuch. Pamiętajcie – nic nie da stuprocentowej gwarancji na ochronę naszego roweru przed kradzieżą, ale istnieją środki, którymi możemy skutecznie zniechęcić złodzieja.
Krzysiek Najder napisał już jakiś czas temu tekst o dostępnych na rynku lekkich zapięciach rowerowych. Mimo że część informacji (ceny, modele), mogła już się zdezaktualizować wciąż jest to kopalnia praktycznej wiedzy:
Lekkie zabezpieczenia roweru
Odporne na przecięcie i wystarczająco długie, by przypiąć się do czegoś (powyżej 70 cm) zapięcia to na ogół superciężkie łańcuchy w rodzaju często uważanego za złoty standard OnGuard Beast, czy bardziej u nas dostępnego Kryptonite New York Noose (75 cm za ok. 100 euro). Niestety ich waga, ponad 3 kg, zniweluje cały zysk wagowy, który osiągnęliśmy, inwestując w lepszą ramę czy osprzęt.
Drugą możliwością są u-locki. Dobrą opinią cieszy się w tej grupie New York Fahgettaboudit Mini (też ok. 100 euro). Wygląda zgrabnie, waży “tylko” 2 kg, ale wymiary ucha (ok. 15×8 cm) znakomicie utrudniają przypięcie się do czegokolwiek.
Najlepszym kompromisem pomiędzy wagą, funkcjonalnością i ceną wydaje mi się stosunkowo mało popularny, składany jak calówka Abus Bordo (ceny od ok. 260 zł). Złożony zajmuje mniej miejsca niż u-lock, a rozkłada się w zależności od wersji, od 75 cm do 120 cm. Standardowy Abus Bordo 75 cm z 4-cyfrowym zamkiem waży 1 kg. Model lekki, Abus Bordo Lite, w wersji 85 cm z zamkiem cyfrowym waży już tylko 650 g. Oczywiście jest już mniej odporny na przecięcia, ale przynajmniej wygląda dokładnie tak samo, jak standardowe, naprawdę solidne i trudne do rozbrojenia Bordo. Bordo Lite jest trochę trudniejszy do zdobycia, ale przy odrobinie wysiłku można go znaleźć także i w polskich sklepach internetowych. Moim zdaniem jest super.
Wszystkie Abusy Bordo sprzedawane są w eleganckich kauczukowych pokrowcach do montowania na ramę (do otworów na butelkę lub na rzepy). Jednakże z czasem ogniwa zapięcia wyrabiają się i całość zaczyna lekko grzechotać, jeśli wozimy Bordo w pokrowcu. Ale np. szlufka na zamek na torbach Timbuk2 jest dokładnie właściwych rozmiarów i problem brzęczenia rozwiązuje się sam. Wszystkie Borda bardzo łatwo otwierają się i zamykają – także i na największym mrozie. Z racji wygody użycia wolę raczej wersje z zamkiem cyfrowym, a nie z kluczykiem, zwłaszcza jeśli często odpinamy i przypinamy rower. Cała operacja zajmuje przy pewnej wprawie zaledwie kilka sekund. Moja znajoma kurierka chwaliła też Bordo za dodatkową funkcjonalność – w podbramkowych sytuacjach sprawdza się dobrze jako nunchaku.