Nasze punkty:   Warszawa Zdziechowskiego   Warszawa Skolimowska   Wrocław Polaka

Wyniki wyszukiwania

Standardy suportów – wstępu słów kilka

Aby rower mógł się sprawnie poruszać, w ramie należy umieścić korby. Wypadałoby też włożyć między jedno a drugie łożyska. Nic prostszego, prawda? Otóż nie. Przemysł rowerowy potrafi utrudnić sobie i cyklistom życie, tworząc niezliczoną ilość standardów w każdym możliwym miejscu roweru (a nie jest to przecież złożony mechanizm). Nie inaczej jest z suportami. Przez kilkadziesiąt pozostawało to w miarę pod kontrolą, choć zdarzały się oczywiście wyjątki, które potrafiły napsuć mechanikom krwi. Jednak prawdziwa eksplozja zaczęła się kilkanaście lat temu wraz ze wprowadzeniem wciskanych suportów. Producenci ram zaczęli prześcigać się w tworzeniu unikalnych rozwiązań, a osprzęt chcąc, nie chcąc, podążał za nimi. W tym artykule opiszę jedynie drobną część z istniejących rozwiązań. To standardy suportów najczęściej przewijające się przez serwis w ostatnich kilku latach.

Gwintowana mufa suportowa

Oczywiste rozwiązanie, dominujące od wielu lat. Ze względu na dostępność części i łatwy serwis stosujemy je we wszystkich naszych rowerach. Pozwala wkręcić miski łożysk i umieścić między nimi oś, do której mocowane są korby. Przez długi czas używano wianków i stożkowych bieżni, a suporty należało kontrować podobnie jak koła Shimano. W latach 90 zaczęły pojawiać się suporty maszynowe, które wystarczy zwyczajnie dokręcić na kolor twarzy. Praktycznie nie wymagają serwisu, a gdy się zużyją, po prostu się je wymienia. Do gwintowanych muf używa się też wielu nowszych standardów jak Octalink, ISIS, czy HollowTech II. Ten ostatni należy do grupy suportów z zewnętrznymi łożyskami. Takie rozwiązanie pozwala na użycie zintegrowanej z korbą osi i łożysk o większej średnicy. Dzięki temu uzyskuje się o wiele większą sztywność, co przy napędach dziesięcio, jedenasto i dwunastorzędowych ma niebagatelne znaczenie dla pracy przerzutki, nie mówiąc o innych zaletach. Ceną (poza kosztami) jest wytrzymałość łożysk.

  • BSA. Standarad Brytyjski/Angielski/I.S.O. Najpopularniejszy dziś standard suportu. Z lewej strony gwint prawoskrętny, z prawej lewoskrętny. Stosowany zarówno w marketowych rowerach, jak i budżetowych maszynach sportowych, a jeszcze do niedawna w high-endowych karbonowych ramach. Prawdziwie uniwersalny, choć i on występuje w dwóch szerokościach mufy – 68 mm i 73 mm.
  • Włoski. Zło. Dlaczego? Z obu stron gwintowany jest prawostronnie, więc w czasie jazdy strona napędowa rozkręca się. Mimo tej wydawałoby się poważnej wady, Włosi z uporem maniaka stosowali go jeszcze do niedawna choćby w karbonowych szosach z segmentu premium. 70 mm szerokości.
  • Francuski, ten sam problem, co powyżej. Na szczęście od lat nieprodukowany, co jednak może sprawić problemy w przypadku konieczności wymiany. Można je jeszcze spotkać w starszych Peugotach, a tych na rynku wtórnym nie brakuje. Miałem taki rower, musiałem kasować luzy na suporcie co tydzień. Szerokość 70 mm.
Suport rowerowy hollow tech

Wkręcany suport z zewnętrznymi miskami to według mnie najbardziej uniwersalne rozwiązanie.

Standardy suportów wciskanych

Wciskany suport ma wiele zalet. Pozwala na zastosowanie większych łożysk, jest lżejszy i sztywniejszy. Wbrew pozorom nie ułatwia produkcji ramy. Pasowanie ciasne wymaga o wiele większego reżimu produkcyjnego i mniejszych tolerancji niż w przypadku gwintowanej mufy. Jego instalacja i wymiana wymaga też dużo większej precyzji i specjalnych pras oraz wybijaków. Rodzaje suportów wciskanych to właściwie materiał na encyklopedię.

BB30

Wprowadzony w 2006 roku przez Canondale’a, ale otwarty dla innych marek standard zakłada bezpośrednie umieszczenie łożysk w aluminiowej ramie. Tradycyjna szerokość 68 mm sprawia, że głównym atutem jest waga, choć sztywność również wzrasta względem tradycyjnych rozwiązań. Łożyska zabezpieczone są zazwyczaj segerami, a system boryka się z podobnymi problemami, co BB90, nie jest jednak tak powszechnie spotykany. Canondale stosuje obecnie uaktualnione, szersze wersje tego standardu BB30A oraz BB30-83 Ai.

BB90/BB95

Pierwszy z nich to standard szosowy, drugi to MTB. Opatentowane rozwiązanie Treka. Znienawidzony przez użytkowników i mechaników ze względu na delikatną budowę. Łożyska umieszczone są bezpośrednio w ramie i bardzo lubią się zapiekać. Co gorsza, bardzo często niszczą gniazda w mufie suportowej, co oznacza kosztowną naprawę lub… wymianę ramy. Jedynym sposobem, aby uniknąć nieprzyjemności, jest regularna i częsta wymiana łożysk. Odwdzięcza się bardzo dużą sztywnością i małą wagą.

BB86/BB92

Jeden z najczęściej spotykanych standardów. Szerokość 86,5 mm w szosie, 91,5 mm w MTB. Łożyska umieszczone są w plastikowych miskach, dzięki czemu tolerancje nie są tak restrykcyjne, jak w przypadku standardu Treka, a co ważniejsze nie ryzyka uszkodzenia mufy przez łożyska. Polecamy.

PF30

Również jest spotykany bardzo często. Powstał w 2009 roku jako rozwinięcie idei BB30, ale trwalsze i łatwiejsze w serwisowaniu. Osadzone w plastikowych miskach łożyska działają na takiej samej zasadzie jak w BB86. Znany i lubiany. Specialized lubi określać go w swoich rowerach MTB jako OSBB, co jest o tyle zabawne, że tą samą nazwą określa zupełnie inny standard w szosie. Canondale oczywiście wprowadził swoją wariację, czyli PF30 A i PF30-83 Ai. Obłęd.

BBRight

Standard suportu Cervelo. Występuje zarówno w wersji DirectFit (łożyska bezpośrednio umieszczone w ramie), jak i w wersji PressFit (plastikowe lub aluminiowe miski). Bardzo zbliżone budową do PF30, jednak mufa suportowa jest o 11 milimetrów szersza od prawej strony, pozwalając na użycie rurek o większej średnicy i sztywniejszą budowę tylnego trójkąta.

Przy tym warto zaznaczyć, że w przypadku nowszych ram MTB dochodzą jeszcze szersze wersje BOOST.

To nie koniec

Problemy z wyrabianiem się gniazd, skrzypieniem i tolerancjami sprawiły, że historia zatoczyła koło i w 2015 roku przedstawiono T47. W praktyce jest to PF30 z gwintem, mający korzystać z zalet dużej średnicy i szerokości tego systemu. Jednocześnie tradycyjny montaż eliminuje problemy wciskanych suportów. Wydaje się super, ale jak na razie producenci rowerów za nim nie przepadają. Może to się wiązać z wagą – nawet 100 g więcej w porównaniu do PF30 (licząc także dostosowanie ramy). Dodatkowo nagwintowanie ramy pod PF30 to murowana utrata gwarancji.

Na rynku jest jeszcze wiele innych, mniej popularnych standardów suportów. Swoje unikalne wersje ma choćby LOOK czy Colnago, warto wymienić także BB386 EVO i BB392 EVO, będące wariacjami PF30.

Standardy suportów, o których chcę zapomnieć

Artykuł nie byłby kompletny bez małej dozy narzekania. Niektóre typy suportów powinny zniknąć od razu po zaprojektowaniu, a jednak ciągle się je spotyka. Wymienię tu dwa najgorsze:

  • PressFit rodem z PRL-u. Spotykany w starszych Rometach. Ze względu na jakość pasowań nie tylko wciskany, co wkładany (lub wbijany gumowym młotkiem). Zawsze ma luzy, a jego kontrowanie to walka. Dziś wytwarzany raczej daleko na Wschodzie, pozostaje zmorą mechaników ze względu na ilość nadal używanych Rometów. Nie ma dobrych sposobów, lepszych zamienników, pozostaje płacz, i zgrzytanie zębów.
  • Standard amerykański/OPC Bardzo podobny do powyższego, o większej średnicy misek. Te same problemy, co powyżej, ale spotkać go można w starszych BMX-ach i o dziwo w nowych (i to nie tylko tanich) cruiserach. Nie ma ucieczki.

Do tej listy dodałbym oczywiście standard włoski i francuski oraz każdy wkręcany suport z plastikowymi miskami.

Standardy suportów a sytuacja w przemyśle rowerowym

Co o tym sądzić? Wielość bardzo podobnych, ale zupełnie niekompatybilnych rozwiązań to dla rowerówki standard. Różne rodzaje suportów to tylko ułamek problemu. Wystarczy wspomnieć choćby sztyce, osie piast czy stery (tu osobny artykuł o standardach sterów). Większość mechaników i właścicieli sklepów irytuje się przy wprowadzeniu nowych standardów. Oznacza to bowiem konieczność zatowarowania się większą ilością części zamiennych. Alternatywą jest zamawianie suportu w razie potrzeby, ale to po pierwsze powoduje niezadowolenie klientów i dodatkowe koszty po drugie bywa… niemożliwe. Niestety polscy dystrybutorzy nie zawsze stają na wysokości zadania. Pozostaje obserwować rozwój wydarzeń, a przy zakupie roweru z nowym lub rzadkim standardem suportu, kupić od razu zapasowy.

Kliknij aby ocenić ten wpis
[Suma: 5 Średnia: 5]

4 odpowiedzi na “Standardy suportów – dlaczego aż tyle?!”

  1. pepperoni pisze:

    „Z lewej strony gwint prawoskrętny, z prawej lewoskrętny. Dzięki temu suport nie rozkręca się podczas jazdy.”
    Jest dokładnie na odwrót, a to dlatego, że gdy zatrą się łożyska supportu to ten będzie się rozkręcał ratując tym samym gwint w ramie. Ta sama zasada jest w pedałach.
    Nie rozkręca się to jednak podczas codziennej jazdy ponieważ siła skręcenia jest znacznie większa od oporu na prawidłowo działających łożyskach.

    • Maciej Ataman pisze:

      Celna uwaga, uściślam od razu wpis. Z drugiej strony suporty włoskie lubią się poluzować zdecydowanie częściej niż BSA.

  2. Jurek pisze:

    Cześć… ja służbowo na statek, poczepiać się….
    Pinarello nadal używa gwintu włoskiego, więc czas przeszły jest niewskazany w opisie 🙂 – no i nie jest chyba z nim tak źle, skoro da się na tym wygrać TdF 🙂
    BOOST nie ma nic wspólnego z suportem, kompletnie – w tej części roweru BOOST przejawia się jedynie tym, że zębatka jest odsadzona 3 mm na zewnątrz aby wyrównać linię łańcucha z odsadzonym bębnem również o 3 mm względem piast 135/142 (uwaga piasta 141 na zacisk to już BOOST).
    Pozdrawiam

    • Maciej Ataman pisze:

      Czołem,
      z Boostem faktycznie wkradł się chochlik, już usunięty, dzięki. Jeśli chodzi o gwint włoski w Pinarello to zdaję sobie z tego sprawę i to tylko dokłada się do mojej opinii o tej marce. A przy stałej opiece serwisowej nie jest to duży problem. W końcu nie jest to nowe rozwiązanie i wiele rowerów jeździ tak od dziesiątek lat – kwestia tylko głupiego uporu w obliczu zupełnego braku zalet i jednej sporej wady w porównaniu do BSA.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *