Nasze punkty:   Warszawa Zdziechowskiego   Warszawa Skolimowska   Wrocław Polaka

Wyniki wyszukiwania

Zaczynamy nasz cykl („Rowerem po mieście”), w ramach którego będziemy się dzielić doświadczeniami z wypraw do różnych miejsc w Europie. Niniejszy tekst, jak łatwo wywnioskować z tytułu poświęcony będzie stolicy Austrii. Do sezonu wiosennego planujemy się zmierzyć także z Kopenhagą, Berlinem i z Budapesztem. Planujemy także w przyszłości podobny cykl opisujący doświadczenia i nasze rekomendacje związane ze zwiedzaniem na rowerze miast w Polsce (w planach Wrocław, Gdańsk, Kraków i Poznań)

Dlaczego Wiedeń na rowerze ?

To jedno z miast, które uwielbiam przemierzać na rowerze. Można nim dotrzeć bezpiecznie i wygodnie absolutnie wszędzie. Nieprzebrana liczba zabytków, świetnych muzeów, parków i oczywiście kawiarni o czasem stu letniej tradycji. Z drugiej strony sklepy vintage, wegańskie restauracje i kultowe kawiarnie pełne młodych osób. Kilka dodatkowych faktów, dla tych co mają jeszcze wątpliwości:

  • Długość ścieżek rowerowych: 1300 km
  • Ilość godzin słonecznych w roku: 1.930
  • A jeśli nie jest słonecznie ? ponad 100 muzeów, 150 kin i 149 galerii ze sztuką
  • Miejsce w rankingu najlepszych miast dla rowerzystów (The Copenagenize Bicycle Friendly Cities Index 2017) – 12
  • Miejsce w rankingu najlepszych miast do życia na świecie zdaniem magazynu Monocle (Top 25 liveable cities 2016) – 3

Jak się tam dostać ?

Dla uproszczenia przyjmuję, że ruszamy z Warszawy. Mamy realnie trzy możliwości, poza posiadaniem wystarczająco długiego urlopu by dojechać tam na własnym rowerze:

  1. Do Wiednia latają LOT oraz Austrian Airlines. Jest kilka połączeń dziennie także jest to rozwiązania najwygodniejsze. Niestety ze względu na brak konkurencji ze strony tanich linii nie jest to opcja tania. Normalna cena biletu w obie strony to ok. 1500 zł a lot trwa ok. 1h. Zdarzają się bilety w lepszych cenach (najtańsze jakie widziałem były w cenie ok. 500 zł), ale niestety rzadko i raczej poza atrakcyjnymi turystycznie okresami (i dniami tygodnia). Lotnisko ma wygodne i szybkie połączenie kolejowe z centrum Wiednia (ok. 30 m).
  2. Pociąg. Są trzy pociągi dziennie i kupując odpowiednio wcześniej możemy trafić bilety w cenie specjalnej od 29 EUR (w jedną stronę). Mimo, że z impetem weszliśmy w XXI wiek koleje uparcie cenią sobie tradycję i bilety można kupić jedynie na dworcu. Niestety nie można zabrać ze sobą roweru. To znaczy można, ale do Czech. Proszę nie pytać jaki to ma sens…Pociąg o niezbyt oczywistej jak na ten kierunek nazwie „Sobieski” rusza ok. 13 i po ok. 7 godz.  jest na Hauptbahnhof Wien.
  3. Zostaje nam trzecia i ostatnia opcja, czyli podróż samochodem, która trwać będzie mniej więcej tyle samo co koleją. Jesteśmy skazani na trasę katowicką także przyjemność umiarkowana. Należy pamiętać, że w Austrii radary działają a policjanci nie znają się na żartach. Ta ostania opcja rozwiązuje za to problem poniżej !

Skąd wziąć rower ?

Jeśli nie mamy własnego mamy kilka opcji (o ile wykluczamy fanaberię, czyli kupno nowego lub używanego sprzętu na miejscu).  Sieć miejskich wypożyczalni jest naprawdę gęsta – ponad 120 stacji (ok. 1400 rowerów). Co ciekawe, mimo, że Wiedeń klimatem nie różni się zasadniczo od Warszawy (jest tam generalnie średnio ciut cieplej, ale nie to, że zimą nigdy nie pada śnieg) to miejskie rowery dostępne są cały rok. Cennik zniechęca do dłuższych wycieczek. Pierwsze godzina gratis, druga 2 EURO i tak dalej aż do 4 EURO za każdą godzinę ponad 4. Więcej informacji: https://www.citybikewien.at/de/ . Druga ciekawostka jest taka, że Wiedeń jest w ogniu zaciekłej walki konkurencyjnej alternatywnych systemów wypożyczalni. W tym roku pojawiło się na ulicach tego miasta 500 rowerów od O-Bike (oraz 700 od innej chińskiej platformy czyli Ofo. Jakby było mało dostępne są jeszcze rowery z duńskiej Donkey Republic. Wszystkie te trzy systemy oparte są o inną filozofię niż „klasyczne” rowery miejskie, które odblokowujemy i zostawiamy po jeździe w dedykowanych stacjach. W systemach typu „Stationless Biking Sharing” rower znajdujemy po prostu (potrzebna jest instalacji dedykowanej apki) na mieście. Oczywiście zostawiamy w taki sam sposób. Ceny ? Konkurencyjne – dla przykładu rower w tej ostatniej sieci kosztuje 14 EUR dziennie.

Opcja, z której sam korzystam z powodów praktyczno-osobowościowych (miejska wypożyczalnia domaga się karty kredytowej do każdego roweru także np. wypożyczenie dodatkowych dla dzieci jest wyzwaniem, a z lenistwa nie chce mi się instalować kolejnej apki – zrobiłem to raz w Krakowie i na razie mam dosyć) to rowery, którymi dysponują hotele. Co ciekawe płacąc mniej niż za typowo ciężki i niezgrabny rower miejski (tam, gdzie się zwykle zatrzymuję jest to 10 euro za dzień) dostajemy zupełnie przyzwoity sprzęt turystyczny (rama alu, przerzutka Shimano w tylnej piaście, błotniki, bagażnik itp.). Poza miejskimi wypożyczalniami sporo jest sklepów lub firm, które organizują wycieczki a także wypożyczają sam sprzęt. Sam testowałem jeszcze inne miejsce, które znajduje się w budynku nowego dworca kolejowego (Wien Hauptbahnhof). Rowery nawet lepsze niż zwykle dostępne w hotelach i ceny też atrakcyjne (od 8 EUR). Niemniej miejsce jest dla cierpliwych bo jest to wspólne przedsięwzięcie kolei i miasta i zatrudnia osoby, które….nie radzą sobie same na rynku pracy. Cel zbożny, ale w efekcie zdarzyło mi się tam spędzić ponad godzinę. Więcej informacji tutaj: http://www.dieradstation.cc/verleih/

A jeśli wybierzemy zły rodzaj roweru ? Cóż, w stolicy Austrii wiedzą jak pomóc 🙂

Rowerem po mieście - Wiedeń

Gdzie się zatrzymać ?

Wiedeń jak każde większe miasto ma niezliczoną liczbę miejsc noclegowych w każdym przedziale cenowym także nawet nie silę się na obiektywność. Moje kryteria wyboru hoteli są następujące: fajna atmosfera (czyli funkcjonalnie i ładnie), rozsądna skala, świetne śniadanie i cena w okolicach 100 EUR za pokój dla 2 osób (no dobra czasem bliżej 150 EUR ze śniadaniem). Propozycje:

  1. Hotel Daniel, idealnie położony dla podróżujących koleją, ale dalej od centrum
  2. Grand Ferdinand, w samym centrum (przy Opernring)
  3. 25h Hotel, w MuseumsQuartier, czyli jak sama nazwa wskazuje tam gdzie większość najważniejszych muzeów w Wiedniu.

Jak spędzić weekend na rowerze ?

Jazda po Wiedniu rowerem jest czystą przyjemnością. Trasy rowerowe (zwykle wydzielone asfaltowane fragmenty prowadzone obok chodników) pokrywają szczelnie cało miasto a dodatkowo jest wiele stref z ruchem spowolnionym. Właściwie co do zasady można jechać rowerem przeciwnie do wyznaczonego ruchu jednokierunkowego. Do tego (inaczej niż np. w Berlinie) rowerzyści, kierowcy i piesi są zwykle kulturalni i panują nad emocjami. Dwie sprawy, o których powinno się pamiętać to po pierwsze tramwaje a po drugie utrudnienia w jeździe po ścisłym centrum (umownie wewnątrz Ringu). Ścieżki rowerowe często krzyżują się z torami i trzeba wtedy uważać z manewrami by nie testować później twardości torowiska. Dodatkowo tramwaje kursują często a bywają niezbyt głośne także stanowią, w mojej opinii, dużo większe zagrożenie niż samochody. Co do poruszania się po ścisłym centrum to z jednej strony rower ułatwia życie, bo nie da się tam wjechać legalnie samochodem (np. okolice katedry św. Szczepana czyli Stephansdom). Z drugiej zaś jest tam zwykle taki nieprzebrany tłum ludzi, że frajdy z jazdy nie ma wielkiej.

Rowerem po mieście - Wiedeń

Co do zabytków i atrakcji wszelkiego rodzaju nie ma co się tutaj rozpisywać, bo Wiedeń to nie tylko relatywnie niedawna historia CK ale przede wszystkim stulecia panowania Habsburgów. Hofburg (pałac królewski, dziś także siedziba najwyższych władz Austrii), Schönbrunn (letnie rezydencja królewska) czy wspomniana katedra Stephansdom nalezą do obowiązkowego programu zwiedzania. Niemniej chcę napisać o kilku atrakcjach mniej oczywistych, ale ciekawych także ze względu na to, jak będziemy się po mieście poruszać.

W każdym mieście, w którym po raz pierwszy wsiadam na rower, zaczynam od ustalenia, gdzie jest rzeka. Tak buduję sobie w głowie zarys topografii nowego miejsca. Wiedeń ma to do siebie, że poza Dunajem ma jeszcze Nowy Dunaj czyli kanał chroniący miasto przed powodziami (nie licząc licznych innych kanałów). Niemniej ten kanał jest o tyle specyficzny, że dzięki niemu powstała długa i świetna do zwiedzania na rowerze Donauinsel, czyli po prostu wyspa na Dunaju. „Wysepka” ma długość…ponad 20 km także idealna jest na rozgrzewkę albo na wizytę pod koniec dnia by się wykąpać (tak, tam można się kąpać w rzece w mieście) lub go pożegnać z kieliszkiem wina w dłoni (w Wiedniu można pić też oczywiście piwo, ale akurat tam mija się to z sensem). Skoro zaczęliśmy od terenów zielonych to dalej udajemy się na Prater. Jest to skrzyżowanie Powsina z Lasem Kabackim i okolicami Toru Łyżwiarskiego Stegny (kiedy pojawia się tam cyrk). Nie ma lepszego porównania z czymkolwiek w Warszawie, bo nie mamy stałego parku rozrywki a Prater jest tym wszystkim co wspomniałem wyżej jednocześnie. A do tego jeszcze ma własną mini-kolejkę nie mówiąc o różnorodnej ofercie gastronomicznej.

Wracając do miasta możemy odwiedzić oryginalną wielce próbę skrzyżowania domu z ogrodem, czyli Dom Hundertwassera. Nazwany tak od swego projektodawcy, który co prawda był malarzem, grafikiem, rzeźbiarzem, performerem i aktywistą ochrony środowiska, znany jest jednak przede wszystkim z projektów budowlanych.

Nie odbiegając za daleko od wyzwań budowlano-architektonicznych możemy poszukać w Wiedniu budowli o co najmniej dziwnym wyglądzie i jeszcze bardziej nieoczywistej historii. Austria, inaczej niż Niemcy, wciąż zmaga się z wojenną przeszłością (przy czym zmaganie w tym wypadku oznacza głównie niechęć do akceptacji mniej chwalebnych akordów historii – coś jak przypadek Jedwabnego w naszym kraju) także nie dziwi, że nie chwalą się obecnością w swoim mieście tzw. wież Flak  które stanowiły ważną składową systemu obrony przeciwlotniczej najcenniejszych (w oczach Hitlera, bo projekt ich budowy był jego osobistą obsesją) miast Rzeszy. Jest ich w Wiedniu kilka i pełnią  obecnie różne funkcje, ale każda z nich widziana z bliska robi piorunujące wrażenie.


Von Manfred Werner – Tsui – Eigenes Werk, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=4434552

Skoro Wiedeń to Secesja. Skoro Secesja to Klimt. Jego „Pocałunek” znajduje się niestety na każdym kubku, torbie, plakacie i to nie tylko w sklepach dla turystów. Po dniu spędzonym w Wiedniu nasza wrażliwość na twórczość Klimta może ulec dzięki temu mocnemu obniżeniu niemniej wciąż warto odstać swoje w tłumie Amerykanów i Japończyków i podotykać oczami te wszystkie złote rozbłyski. Miejsc, gdzie można podziwiać jego twórczość jest w Wiedniu kilka, ale powinniśmy się udać przede wszystkim do Belwederu. Dla zaskoczonych obecnością w Wiedniu takowego spieszę wyjaśnić, że jest ich na świecie więcej. To słowo to zbitka włoskiego bello – piękny i vedere – widzieć i oznacza rodzaj budowli ładnie położonej z jeszcze piękniejszym widokiem. W górnym budynku wiedeńskiego Belwederu znajdują się najbardziej znane obrazy Gustava Klimta.

Klimt, jak wielu przed nim, przeszedł drogę od rewolucjonisty i odszczepieńca do klasyka i ikony współczesnej kultury. Ale jeśli chcemy zobaczyć tych, którzy próbują tworzyć nową, inną sztukę zapraszam do muzeum MUMAK (Museum Moderner Kunst Stiftung Ludwig Wien). W przypadku kiedy zaś pozostaniemy obojętni na sztukę współczesną znajdujemy się w MuseumQuartier – gdzie w odległości 3 minut jazdy na rowerze, znajdują się m.in. Muzeum Architektury i Leopol Museum (Egon Schiele i znowu Gustav Klimt). Kolejne 15-20 jazdy zaprowadzi nas do jeszcze jednego słynnego miejsca, czyli muzeum MAK (Österreichisches Museum für angewandte Kunst) Tutaj znajdziemy sale pełne rzemiosła (szkło, porcelana, meble itp) pełne kwiatowych wzorków i miękkich linii z czasów Secesji (na marginesie tak na ten styl mówią Austriacy i …Polacy, reszta świata określa go mianem Jugendstill lub art nouveau)

Jesteś trochę zwariowany na punkcie rowerów ? Nie możesz ominąć tych miejsc !

Jesteśmy w Wiedniu także gdziekolwiek nie pojedziemy dobra kawa będzie gdzieś w zasięgu wzroku. Podobnie ze świetnym jedzeniem. Ale jest kilka miejsc wprost stworzonych dla rowerzystów (na końcu artykułu także zdjęcia z tych miejsc):

  • Radlager (brzmi fajnie i egzotyczne choć to nasza swojska piasta rowerowa) – czyli miejsce z dobrą kawą i piwem. Nie licząc kolekcji vintage’owych rowerów.
  • Koncept łączenia kawy lub jedzenia ze sklepem nie jest już nowy. Ale mało jest miejsc tak wysmakowanych (i nie mówię tutaj tylko o kuchni) jak Gihisallo
  • Na sam koniec sklep/serwis/miejsce z kawą, które wpędza nas w kompleksy, jeśli chodzi o jakość wnętrz czyli Veletage

Na sam koniec jeszcze jedna ciekawostka związana oczywiście z miastem i rowerami. Z Wiednia pochodzi producent innowacyjnych składanych rowerów. Co prawda daleko im do wymaganej przez nas elegancji i lekkości ale nie można im odmówić pomysłowości i ciekawego wyglądu.

 

Rower składany VelloBike

 

Radlager

Rowerem po mieście - Wiedeń

Rowerem po mieście - Wiedeń

Rowerem po mieście - Wiedeń

Rowerem po mieście - Wiedeń

Ghisallo

Rowerem po mieście - Wiedeń

Rowerem po mieście - Wiedeń

Rowerem po mieście - Wiedeń

Rowerem po mieście - Wiedeń

Rowerem po mieście - Wiedeń

Rowerem po mieście - Wiedeń

Veletage

Rowerem po mieście - Wiedeń

Rowerem po mieście - Wiedeń

Rowerem po mieście - Wiedeń

Rowerem po mieście - Wiedeń

Kliknij aby ocenić ten wpis
[Suma: 1 Średnia: 5]

6 odpowiedzi na “Rowerem po mieście. Wiedeń”

  1. Pjem pisze:

    Rewelacyjne zdjęcia:) A co do samego Wiednia, to faktycznie jest to miasto wręcz stworzone do przemierzania go na rowerze. Austria jest jak dla mnie numerem 1, jeśli chodzi o infrastrukturę rowerową (i nie tylko:)

    • Janusz Żebrowski pisze:

      Dzięki z miłe słowa !

    • Ewa pisze:

      Dziś właśnie jeżdżąc po Wiedniu zatrzymała mnie Policja. No cóż. Jechałam kawałek po pustym chodniku o 7 rano. Przemili policjani spokojnie wytłumaczyli mi zasady poruszania się. Przyznam, że ani słowa nie znam po niemiecku więc tabliczki z dziwnym napisem AUSGEN i symbolem roweru mówiły mi tyle co nic. Okazało się że oznacza to ” Nie dotyczy”. Dodatkowo jest mnóstwo znaków drogowych informujących o najbliższych ścieżkach rowerowych.

  2. Szymon pisze:

    Sobieski to dość oczywista nazwa dla pociągu jadącego z Polski do Wiednia ☺

  3. Gosia pisze:

    Do Wiednia można dojechać na rowerze!!! Istnieje drodzy redaktorzy szlak rowerowy Kraków-Moravia-Wiedeń tzw. Greenways. Polecam, przetestowałam.

  4. Pianino Tematy pisze:

    Dramatem zycia jest to, ze starzejemy sie zbyt szybko, a madrzejemy zbyt plzno. – Benjamin Franklin

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *