Sztyca amortyzowana to komponent dzielący kolarzy i mechaników. „Prawdziwy” wyznawca szosy, który nawet na pogrzeb idzie w lycrze, gardzi takimi udogodnieniami. Piętnuje wagę, zmniejszoną sztywność i wysoki komfort, który jest dla słabych. Z drugiej strony rozklekotane sztyce i wypadające siodełka są zdecydowanie przykrym widokiem. A i we mnie coś się zwija, gdy widzę ten element w lekkim (kiedyś), wyścigowym rowerze. Faktem jednak jest, że to niegłupi pomysł. A za złą famę odpowiadają najtańsze, tandetne modele (głównie marki Zoom). Praktycznie pod każdym obciążeniem siadają i niemal nie wybierają nierówności, a do tego błyskawicznie łapią ogromne luzy. Bez sensu. Dlatego przedstawię krótko trzy znane mi dobrze modele, w kolejności ...
Czytaj więcej