Campagnolo Super Record X — trzynaście biegów spokoju
Super Record X to moment, w którym Campagnolo wchodzi w świat all-road na własnych zasadach. Bez manifestów i deklaracji, bez pośpiechu. Jest tu ciekawa równowaga: nadal czujesz tę campagnolową precyzję, krótkie kliknięcia i kulturę pracy, ale pod spodem pojawia się coś nowego — pragmatyzm. Nie po to, by walczyć o prędkość w tabelce, raczej by przetrwać dłuższą trasę, nie myśląc o tym, co dzieje się z napędem. To propozycja dla tych, którzy cenią porządek w tle: stabilny rytm, spójne działanie i świadomość, że można odbić z asfaltu bez zmiany sposobu jazdy.
Jeszcze więcej Campy - Campagnolo Bora X — Gravelowe koła po włosku
Najbardziej namacalne jest to, jak ten napęd porządkuje przestrzeń. Wprowadzony do przerzutki tylnej mechanizm sprzęgła uspokaja łańcuch — znika podzwanianie, zmiana nawierzchni nie prowokuje nerwowych drgań. Całość zachowuje spójność nawet przy dużej kasecie, a zestaw kółek o 12 i 16 zębach prowadzi łańcuch pewnie, bez nadmiernego naprężenia. Klik manetki jest krótki i wyraźny, ale daleko mu do fajerwerków — jego wartość leży w tym, że po prostu działa i nie odciąga uwagi od jazdy.
Trzynaście przełożeń w kasecie 9–42 nie jest tu ozdobą ani pretekstem do marketingu. To decyzja podporządkowana płynności. Przejścia między biegami są blisko siebie — jazda nie traci tempa, nawet gdy teren zaczyna falować. Bardziej chodzi tu o utrzymanie rytmu niż o „więcej wszystkiego”. To układ, który nie narzuca stylu jazdy.
W porównaniu z innymi
Więc gdzie Super Record X ląduje na rowerowej mapie? Najłatwiej zestawić go z najbliższymi konkurentami. Shimano GRX Di2 (12s) to pewność i ergonomia, która „znika pod ręką”. Elektronika dodaje wygody, ale kultura pracy jest bardziej miękka, a charakter mniej wyrazisty. To świetny wybór do długich, równych tras, choć nie daje tak ostrego, mechanicznego kliku, który dla wielu jest esencją Campy. SRAM Force XPLR AXS idzie w stronę technologii: szybko, bardzo prosto w obsłudze, z szerokim zakresem kaset i minimalizmem w kokpicie. Bardzo funkcjonalny system — tyle że elektronikę trzeba lubić; jest wygodna, ale inaczej „czuje” się pod ręką, a wolne biegi przy mocniejszym cross-chainie potrafią brzmieć głośniej niż w Campie. Na tym tle Super Record X wyróżnia się pracą samego mechanizmu: cichszy, bardziej „spięty”, bez nerwowości. Nie próbuje być najlżejszy ani najbardziej innowacyjny — oferuje spokój i konsekwencję. To propozycja dla osób, które cenią kulturę zmiany przełożeń bardziej niż osiągi widoczne na papierze.
Wady
Super Record X nie jest idealny. Trzynaście przełożeń oznacza własny standard — łańcuch, kaseta i część drobnych elementów nie są kompatybilne z innymi systemami. To zobowiązanie: jeśli wybierasz Campę, zostajesz z Campą. Części są dostępne, ale nie wszędzie i nie od ręki. Waga nie jest atutem — to nie grupa, która próbuje podlizać się liczbowo ultralekkiej konkurencji. Jest jeszcze kwestia montażu: ten napęd lubi, gdy ktoś się nim zajmie z wyczuciem. Działa pięknie, ale źle ustawiony potrafi dać o sobie znać. No i cena — wysoka, z kategorii „wiem, czego chcę”.
Dla kogo?
Dla kogoś, kto ma słabość do mechaniki w najlepszym wydaniu. Dla osób, które jeżdżą długo i dużo, ale nie szukają adrenaliny w brzmieniu napędu, tylko w trasie. Dla tych, którzy lubią, kiedy sprzęt ma charakter — i nie przeszkadza im, że wymaga trochę uwagi. Super Record X to nie opcja dla szukających najłatwiejszej ścieżki. To narzędzie dla tych, którzy chcą czegoś bardziej osobistego — napędu, który zostaje na rowerze na długo i odwdzięcza się kulturą pracy, a nie tylko liczbami w tabelce.
Chcesz sprawdzić, czy Super Record X ma sens w Twoim rowerze?
Przyjdź do salonu Antymaterii na warszawskim Mokotowie albo zadzwoń. Pogadamy, przymierzymy, dobierzemy konfigurację, która naprawdę zagra.



Zostaw komentarz