Nasze punkty:   Warszawa Zdziechowskiego   Warszawa Skolimowska   Wrocław Polaka

Wyniki wyszukiwania

Niniejszy wpis zainspirowany jest artykułem, który ukazał się niedawno w Wyborczej (dodatek Tylko Zdrowie z dnia, 26 maja 2017). Był to wywiad z panią Anetą Awtoniuk (specjalistką od zachowania zwierząt i instruktorką ze szkoły psów) przeprowadzony przez panią Margit Kossobudzką. Pojawia się tam, bardzo słuszne, ostrzeżenie, by jeżdżąc z psem na rowerze nie zakładać pod żadnym pozorem psu obroży a jedynie specjalne szelki. Przypomniało mi to bardzo fajne teksty, które kiedyś stworzył Krzysiek Najder, bazując na swoim wieloletnim psio-rowerowym doświadczeniu. Poniżej dłuższy wpis nie tylko z rekomendacjami odnośnie do konkretnego sprzętu, ale także z bardzo praktycznymi radami dotyczącymi właściwego wychowania czworonoga do poruszania się z rowerzystą.

Z psem na rowerze – wyposażenie podstawowe: szelki i specjalna smycz

Pies i człowiek na rowerze są stworzeni dla siebie. Dla człowieka jest to szansa poruszania się w tempie normalnego psiego truchtu. Dla psa – koniec wleczenia się w idiotycznym tempie ludzkiego chodu. Efekt tego marriage in heaven jest taki,  że pies uczy się biegnięcia przy rowerze błyskawicznie i umiejętność ta przekłada się później na chodzenie przy nodze.

ZANIM jednak zaczniemy uczyć się jeździć, trzeba wyposażyć się w odpowiedni sprzęt. Najwięcej trudnych sytuacji pojawi się na samym początku nauki. Brak właściwego wyposażenia będzie niebezpieczny, a w najlepszym razie kompletnie sfrustruje obie strony! W pierwszym rzędzie powinniśmy wyposażyć się w szelki i odpowiednią smycz.

Z szelek pies nie wydostanie się, nawet jeśli nie są bardzo ciasne. Według mnie najlepsze na naszym rynku są Ferplas Ergocomfort. Ich jedyną wadą (poza ceną, w turystycznych i zoo-sklepach internetowych ok. 100 zł za rozmiar S) jest to, że neoprenowa część dolna nasiąka wodą i dość długo schnie. Z drugiej strony, neopren wybitnie zmniejsza szansę otarć pod psimi pachami, które na początku nauki jeżdżenia przy rowerze są całkiem możliwe. Szelki Ergocomfort mają ponadto bardzo wygodne, regulowane zamknięcia i pojedyncze ucho do wpinania smyczy (wiele szelek ma podwójne ucho, w które trudno trafić karabinkiem, jeśli się zapina psa z roweru).

Tylko nie w ręku

Smycz trzymana w ręku to na rowerze zaproszenie do katastrofy. Powinna być przyczepiona do pasa (nie do roweru i niezakładana na ramię) – daje wtedy wolne ręce i wczesne ostrzeganie, jeśli pies odbiega od tylnego koła roweru. Powinna też mieć wbudowany amortyzującą gumę, bo pies potrafi nieźle szarpnąć! Jeśli jednak smycz jest przyczepiona do pasa, szarpnięcia są może niewygodne, ale nie spowodują utraty równowagi.

Od lat używam smyczki RuffWear Roamer rozmiar S – jest bardzo wygodna i ma stosunkowo lekki karabinek,  który da się zamknąć i otworzyć jedną ręką. Można ją kupić w polskich sklepach internetowych za ok. 150 zł. To dużo, ale jest świetnie wykonana, trwała  i wyjątkowo funkcjonalna. Można ją rozpiąć jedną ręką oraz błyskawicznie zapiąć na rowerze czy słupku,  jeśli chcemy psa gdzieś zostawić. Ma też uchwyt poniżej gumowego amortyzatora, jeśli zachodzi potrzeba przytrzymania psa blisko siebie. Nie jest też większa i cięższa od zwykłej smyczy i można jej używać poza rowerem.

Nauka zachowania z psem na rowerze w dwa dni

Biegnący przy rowerze pies musi opanować tylko parę nieskomplikowanych manewrów. To biegnięcie zawsze po tej samej stronie, zatrzymywanie się na “stop” i przysuwanie się bliżej rowerzysty w celu wypinania i wpinania. Podstawowa nauka zajmie może dwa dni, potem to tylko szlifowanie umiejętności.

Biegnięcie przy rowerze niewiele różni się od chodzenia przy nodze i nauka przebiega podobnie. Pies nie może wybiegać przed nas ani ciągnąć do tyłu i powinien być zawsze po jednej stronie, lewej dla praworęcznych właścicieli.

Za pierwszym razem dla ułatwienia możemy pojeździć przy murku lub ścianie i za każdym razem, gdy pies chce przed nas wybiec, lekko zajechać mu drogę i powiedzieć wyraźnie “e-ee” (lub “nie”, ale w praktyce lepiej używać jednej zgłoski). W miarę pojętny pies zorientuje się w sprawie niemal natychmiast. Już następnym razem murek nie będzie potrzebny i najlepszym ćwiczeniem jest wówczas robienie zwrotów i ósemek. Świetnie nadają się do tego nieregularne ścieżki Parku Saskiego i jego centralna, bardzo szeroka aleja. Park jest prawie pusty rano i późnym wieczorem.

Zostawanie za rowerem pojawi się przede wszystkim na samym początku. Potem w chwilach niepewności oraz wtedy, gdy pies jest zmęczony lub znudzony. Samo zostawianie z tyłu nie będzie jakimś szczególnym problemem, chyba że akurat podjeżdżamy pod górkę. Wtedy lekko zostający z tyłu pies jest jeszcze jednym obciążeniem do pokonania. Trzeba go jednak zrozumieć – lekko napięta smycz działa jak autopilot i można się zająć ciekawszymi rzeczami niż pilnowanie tylnej nogi rowerzysty.

Od lewej do prawej

Trochę gorzej z zostawaniem połączonym z  przebieganiem na drugą stronę tylnego koła. Przy smyczy normalnej długości (moja ma 1 m + 40 cm rozciągnięcia) jest bardziej niż możliwe. Jeśli pies próbuje to zrobić, musimy szybko przyhamować i zablokować mu cofanie się tylnym kołem. A także powiedzieć  “e-ee” lub “nie”, najlepiej pociągając jednocześnie smycz do przodu. Niestety wymaga to nieco czujności, zwłaszcza jeśli mamy założony tylny błotnik, bo smycz uwielbia się tam zablokować. Po pewnym czasie (tj. po paru tygodniach jeżdżenia) pies przyzwyczai się jednak do jednej strony i nawet ciche  “e-ee” będzie powodowało, że będzie na nią od razu wracał, jeśli się przypadkiem zagapi za ciekawym kolegą lub koleżanką.

Jeżeli za każdym razem, kiedy się zatrzymujemy, będziemy bardzo lekko ściągać smycz i mówić “stop” (to słowo pies dość dobrze rozróżnia), już wkrótce będziemy mieli towarzysza, który na “stop” zatrzymuje się od razu, co jest bardzo przydatne w ruchu miejskim.

Bardzo często będziemy psa wpinać i wypinać stojąc okrakiem na ramie. Świetnie jest więc nauczyć psa przysuwania się, bo nie zawsze będzie siedział lub stał w zasięgu wyciągniętej ręki. Ja trenowałem to na zakładaniu szelek przed wyjściem, bo pies jest wtedy szczególnie zmotywowany do współpracy. Samo “bliżej” jest trochę skomplikowanym dźwiękiem, ale jeśli pomożemy sobie ruchem rąk do siebie (pies dużo lepiej odróżnia gesty od słów), szybko zacznie rozumieć, że szelki i perspektywa spaceru zależą od tego, jak skutecznie się do nas przysunie i to samo będzie robił przy rowerze.

Dodatkowe lekcje on-line – jazda z psem na rowerze

Ponieważ umiejętności rowerowe psa niewiele różnią się od pieszo-spacerowych, polecam mistrza trików w uczeniu psa – Zaka Georga. Jego kanał na youtube.com to kopalnia fantastycznych wskazówek.
https://www.youtube.com/channel/UCZzFRKsgVMhGTxffpzgTJlQ

Zwróćcie zwłaszcza uwagę na naukę chodzenie przy nodze:
https://www.youtube.com/watch?v=vIdeT5S9u4Y

A tu jest tekst o rowerze z punktu widzenia psa – bardzo sympatyczny, choć mało techniczny:
http://blogs.bicycling.com/blogs/everyday-rider/2013/12/19/how-to-bike-with-your-dog/

Rowerowy sprzęt dla psa – wyposażenie dodatkowe: lampka i gwizdek

Jeśli jeździmy po zmierzchu i spuszczamy psa ze smyczy, potrzebne będą nam jeszcze dwa elementy wyposażenia. Lampka, by psa było w ogóle widać i gwizdek, jeśli my sami chcemy go jeszcze kiedyś zobaczyć.

Lampkę przyczepiam do szelek w okolicy psiego karku, żeby mu nie za bardzo przeszkadzała. Używam niebieskiej i  czerwonej na zmianę – nie zauważyłem, by Chałwie robiło to jakąkolwiek różnicę.  Zaskakująco dobrze sprawuje się stosunkowo niedroga lampka rowerowa MacTronic TL-2SL (taka z gumową pętelką – ok. 20 zł na Allegro).

Lepsza, dostępna na Amazon.co.uk za ok. 70 zł, jest  lampka Egear Guardian dla turystów (niektóre modele sprzedawane są bez paska, więc lepiej sprawdzić przed kupnem). Pies może się w niej tarzać i kąpać – włącznik działa na zasadzie przekręcania, a sama lampka jest wodoszczelna. Nie polecam natomiast lampek Knog, włączających się i wyłączających w najmniej odpowiednich momentach (również w torbie). Szkoda – są takie ładne!

Jeżeli pies ma swobodnie biegać, warto zaopatrzyć się ponadto w dobry gwizdek. Głosowe wydzieranie się na całą okolicę nie jest bowiem ani przyjemne dla innych, ani skuteczne dla nas. Najlepszy, ultradźwiękowy Bilik, kosztuje na Allegro ok. 25 zł. Jest drewniany i bardzo lekki, więc można go trzymać w zębach, jadąc, co często się przydaje, gdy trzeba psu zwrócić uwagę na odległość lub szybko przywołać.

Kliknij aby ocenić ten wpis
[Suma: 1 Średnia: 4]

5 odpowiedzi na “Z psem na rowerze, jak ?”

  1. baloniasty pisze:

    Wszystkim miłośnikom wycieczek rowerowych z pupilem polecam przyczepkę. To komfortowe i bezpieczne rozwiązanie. Polecam szczególnie przyczepkę XLC doggy Van – świetna relacja ceny do jakości.

  2. baloniasty pisze:

    Wszystkim miłośnikom wycieczek rowerowych z pupilem polecam przyczepkę. To komfortowe i bezpieczne rozwiązanie. Polecam szczególnie przyczepkę XLC doggy Van – świetna relacja ceny do jakości.

  3. Ola pisze:

    Czy smycz w takim razie powinna być zapinana w pasie człowieka? A co Pan myśli o smyczach na wysięgniku przyczepianych do sztycy pod siodełkiem?

    • Maciej Ataman pisze:

      Dokładnie tak. Wysięgnik pod sztycą to według mnie nienajlepszy pomysł, szczególnie przy większych psach.

  4. Paweł pisze:

    Gwizdek w ustach w trakcie jazdy… raczej ryzykowne.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *